Kingdoms Associated Press

View this kingdom dispatches

24/09/1465 [Wywiad] Mam twardy tyłek




Wolbrom (KAP)

Żelazne zasady nowej pierwszej damy Księstwa Krakowskiego wzbudziły kontrowersje już od pierwszego dnia jej rządów. Jak sama przyznaje, nie lubi lenistwa, a do rady idzie po to, aby pracować. Ma twarde serce, nie poddaje się łatwo i jest... po prostu Olą. Z nową Kasztelan KK o dementowaniu kłamstw, Nowym Targu, planach rady i piractwie rozmawia Glorhia.


KAP: Dzień dobry, pani kasztelan... a może Olu?

Alssandra: Wolę Olu. Zdecydowanie wolę Olu *śmiech* i powiem szczerze, że dziwnie się czułam podpisując pierwsze wysłane listy jako kasztelan, bo nagle zamiast mojej „Oli” musiałam pisać „Alssandra” i dodawać swój tytuł. Tak, wiem, są ważniejsze problemy, ale dla mnie to mimo wszystko nowość i muszę przywyknąć, że przez następne dwa miesiące „Ola” musi chwilowo zniknąć. Więc jeśli możemy, to rozmawiajmy na równej stopie, będzie mi wygodniej.

KAP: Więc na równej stopie zapytam prosto z mostu: Twoja reakcja w karczmie po przeczytaniu wywiadu z ex chorążym była co najmniej zastanawiająca.

Bo spadłam ze śmiechu ze stołka? Nie martw się, nic mi nie jest, nawet siniak nie został. Osoba, która przez osiem (!) miesięcy nie potrafi zreformować armii, zrobić listy wypłat, stworzyć jednego rozporządzenia nagle udziela tak śmiesznego wywiadu, w którym próbuje się wybielić. Może ktoś się na to nabierze, ale osoby współpracujące z chorążym w ciągu tych 8 miesięcy doskonale znają prawdę. U nas na wsi w Krakowie *śmiech* mamy takie znane powiedzenie, że krowa, która dużo ryczy, daje mało mleka.

KAP: Co masz dokładnie na myśli?

W kilku ostatnich radach był pewien urzędnik, który lubił przechwalać się, jakim to jest specjalistą od armii i że tylko on ma kompetencje, aby armią sterować. Minęły bez mała cztery kadencje i jaki mamy skutek tego kierowania? Cisza zero odzewu, żadnego zainteresowania żołnierzami i wypłacanymi im pieniędzmi. Doproszenie się o wydanie zwykłego rozporządzenia graniczyło z cudem. A i tak się nie doczekaliśmy i z tego, co widzę, rozporządzenie nigdy nie powstało.

KAP: A jednak w wywiadzie twierdził coś zupełnie innego.

Czytam teraz forum rady z ostatnich miesięcy i wychodzą na jaw przykre rzeczy. Na przykład nawet kiedy chorąży dostał publiczne wezwanie do tego, aby stworzył listę swoich żołnierzy, których ma w armii w czasie konfliktu oraz wyliczył koszty, aby miecznik i podkomorzy mogli przekazać żołd i prowiant, to on kompletnie to zignorował. Proszę bardzo, pierwsze z brzegu wezwania Jaro do publikacji listy osób do wypłat oraz kosztów armii wystosowane przez różnych radnych: 28 sierpnia (Dpdp), 23 sierpnia (Envie), 5 sierpnia (Korleone), 2 sierpnia (Arlionx). Dalej mi się nie chciało szukać. Reakcja chorążego? Milczenie.
Jego aktywnością było żalenie się, że musi z własnych środków wypłacać żołdy i wyżywienie – ale gdy dostał jasną informację, że księstwo to zasponsoruje, to zamilkł, jakby los żołnierzy go nie obchodził. Zaczynam wątpić, czy w jego armii w ogóle ktoś stacjonował, skoro Jaro bał się przekazać radzie listę nazwisk do wypłat. Współpracowałam z nim wcześniej w radzie, a teraz widzę, co pisał na forum w ostatnich miesiącach – w obliczu tego wszystkiego nie da się traktować żadnych jego słów poważnie.

KAP: W karczmie wspomniałaś, że Jaro w wywiadzie kłamie o sytuacji w Krakowie podczas nieudanych buntów Asasyna i niewpuszczeniu armii do miasta. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?

Z mojej perspektywy? Proste, tak jak to było naprawdę. To, co teraz się powtarza w wywiadach w KAP, to zwykłe kłamstwo i manipulacje osoby żyjącej w swoim dziwnym świecie. A może nawet dwóch osób sądząc po propagandowej treści tego „wywiadu”. Przede wszystkim ujawnia też elementarny brak wiedzy niektórych osób – zarządzających armią! – na temat tego, jak ona w ogóle funkcjonuje. Armia nie może zostać wpuszczona do miasta podczas nieaktywności wójta, bo tylko on może wydać zezwolenie. Żalenie się, że „elity krakowskie” nie wpuściły armii do miasta jest więc śmieszne. Jak ktoś nieobecny albo ktoś, kto nie ma na to wpływu (przypomnę, że Rada też nie ma technicznej możliwości, aby to zrobić) miałby wpuścić armię? Magią? W Krakowie wójta nie było, więc może te śmieszne pretensje Jaro kierowane są do niego? Może chodzi mu o to, że po serii nieudanych buntów przeprowadzanych przez Asasyna rada nie wydała zgody, aby Jaro zaatakował miasto armią i wdarł się do środka siłą, zabijając obrońców strzegących wtedy miasta, a zamiast tego wolała powierzyć przejęcie miasta bardziej kompetentnej Greczynce? W kolejnych wyborach ja zostałam wójtem i miałam już swoją armię stacjonującą w murach miejskich, która chroniła stolicę. Przez dwie moje kadencje nigdy nie otrzymałam żadnej oficjalnej prośby o wpuszczenie armii Jaro do miasta. Zresztą był wtedy zajęty skakaniem armią po mapie księstwa, do tej pory nie wiem w jakim celu.

KAP: Więc były chorąży...

Nie, nie, nie! Dość o chorążym, szkoda inkaustu. Chciałam tylko oświadczyć, że kłamał, ale nie mam zamiaru marnować już na niego czasu. To księstwo czekają teraz dwa miesiące odbudowy armii, a i tak nie wiem, czy jej obecny stan nie kwalifikuje się bardziej do jej całkowitej reorganizacji. Struktury armii w zasadzie istnieją tylko na papierze, żołdy nie były wypłacane od dawna. Odbudowa czegoś takiego to może być syzyfowa praca. Będziemy o tym dyskutować w radzie, szukać rozwiązań, nawet jeśli oznaczać to będzie zrównanie wojska z ziemią i posadzenie nowych sadzonek. Tylko normalnych, zdrowych sadzonek, a nie takich toczonych przez robactwo i od pierwszego kiełka przesiąkniętych propagandą. Ale najpierw rzeczy, które już mamy przygotowane i zaczniemy je stopniowo wprowadzać.

KAP: Jak regulamin prac rady?

Jego przegłosowanie to działanie poprzedniej rady, my tylko dostarczyliśmy projekt do przedyskutowania. Regulamin zmienia to, co mi się w radzie najbardziej nie podobało: lenistwo radnych i niemożność ukarania takich osób. Każdy radny otrzymał mandat od społeczeństwa, a społeczeństwo oczekuje, że nie zostanie on zmarnowany przez zwykłych obiboków. Regulamin jest teraz bardziej liberalny w kwestiach wynoszenia informacji oraz procedury głosowań. Zaczynając kadencję chcę mieć pewność, że będzie pracowało, dyskutowało i głosowało 12 urzędników, a ci, którzy się będą obijać, dostaną upomnienie, naganę, odebrany dostęp do forum. Oczywiście nadal obowiązują również konsekwencje wynikające z ustawy urzędniczej. Zastanawiające jest to, że na nowy regulamin oburzają się wyłącznie niektórzy radni z listy opozycyjnej lub osoby, które w radzie nawet nie są. Jakby to możliwość lenistwa była dla nich priorytetem, a nie rzetelna praca.

KAP: Sama się nie boisz, że minie ci zapał do pracy, pojawi się zniechęcenie, a nagonka na forum obrzydzi rządzenie?

Nie. Nie jestem w radzie po raz pierwszy, przeszłam już taki chrzest bojowy, gdy miałam kryzys, bo nie doceniano mojej pracy w radzie i wszyscy mieli pretensje, że czegoś nie zrobiłam lub zrobiłam za późno. Kiedy się wyjaśniło, że problemy nie wynikają z mojej winy, to tylko jedna osoba miała odwagę przeprosić za swoje słowa. Więc nie, nie boję się nagonki na forum i zniechęcenia, bo już to przeszłam i mam teraz o wiele grubszą skórę. Nauczyłam się też skutecznie ignorować pewne osoby. Robić swoje i nie oglądać się na tak zwanych pieniaczy, to jest moje hasło na kolejne dwa miesiące. Jedynym powodem, dla którego mogłabym opuścić radę, jest nieprzewidziane wydarzenie z drugiego życia. Ale i tak wtedy nie zamierzam blokować miejsca, tylko zrezygnować, aby na moje miejsce weszła kolejna osoba z listy. I tego oczekuję od wszystkich radnych. Nie masz czasu: zrezygnuj, daj pracować innym.

KAP: A jak wygląda początek kadencji?

Zaskakująco. Spodziewałam się zalewu listów z żądaniami, prośbami, problemami, propozycjami i innymi -ami, a zamiast tego dostawałam głównie gratulacje. To bardzo miłe, kiedy piszą do Ciebie osoby z praktycznie drugiego końca księstwa albo Królestwa Polskiego, których nigdy na oczy nie widziałaś, ale oni zadali sobie trud, żeby sprawdzić wynik wyborów a potem się dowiedzieć, kto został kasztelanem i tego wyboru pogratulować. Dzięki temu już po trzech dniach nawiązałam kilka nowych znajomości.
Natomiast ze spraw formalnych nic zaskakującego się nie dzieje. Zapoznaję się z tematami w salach rady, odkopuję stare pomysły i dyskusje, szukam nowych projektów. I wysyłam multum listów. Na początek oczywiście zajmujemy się sprawami nie tyle najważniejszymi z punktu widzenia całej kadencji, ale na pewno najpilniejszymi: królowej, kanclerza, hetmana polnego. Te trzeba załatwić jak najszybciej, potem zająć się większymi projektami.

KAP: Czyli którymi? W dyskusji wyborczej padło kilka obietnic, stwierdziłaś, że część projektów macie już przygotowanych.

Mamy, gotowa jest ustawa o urzędnikach i dotycząca mobilizacji w wojsku, które już są lub zostaną przedstawione do dyskusji dla całej rady, aby także opozycja rzuciła na projekt świeżym okiem. Tę drugą chwilowo odłożymy ze względu na techniczne problemy z otrzymaniem dostępu do sztabu armii, gdzie zawarte są potrzebne nam informacje uzupełniające. Ale ustawa o urzędnikach to kwestia kilku dni.

KAP: Co się w niej zmieni?

Głównie zakres obowiązków i praw prokuratora oraz sędziego. Powstanie katalog możliwości, gdy prokurator może odrzucić wniosek, bo obecnie musi przyjmować wszystkie, nawet najgłupsze – co mieliśmy okazję obserwować ostatnio w sądzie. Ukrócimy też działania sędziego, który w nieskończoność przeciąga procesy. Zgodnie z sugestiami mieszkańców dodamy też zapisy o sprawach sądowych członków rodzin oraz przeciw samemu sędziemu. Nieznacznej zmianie ulegną również zapisy dotyczące innych urzędów, np. wyrzucimy nieaktualne punkty, nieżyciowe, od dawna niestosowane i nieprzestrzegane albo te, które zostały dość niefrasobliwie skonstruowane i dopuszczają różnorodność interpretacji.

KAP: To konieczne?

Tak, to następstwo zmiany regulaminu prac rady. Jeśli 12 osób rządzących księstwem i wybranych w wyborach ma cokolwiek w nim zmieniać, to powinni zacząć od siebie: wymagać od siebie pracy, a nie siedzenia na tyłku. Regulamin umożliwia ukaranie leniwych radnych, z których nie ma żadnego pożytku. Nowelizacja ustawy o urzędnikach będzie natomiast nakładała na nich obowiązki, które mają również pomóc we wspólnym rządzeniu księstwem i służbie mieszkańcom.

KAP: A współpraca z radnymi z drugiej listy?

Minęły dopiero cztery dni, zapytaj mnie o to za miesiąc. Jedno jest pewne: i opozycja, i moja lista będą musieli przywyknąć do szybkiego tempa prac.

KAP: Niektórzy się skarżą, że zostali wyrzuceni z Sal Rady...

Tak, przez admina forum. Widziałam oczywiste łamanie regulaminu forum ze strony jednego radnego, podejrzewałam łamanie regulaminu ze strony drugiego, więc zgłosiłam sprawę do wyższej instancji do zbadania. Ukarany został jeden radny, więc zaraz pojawiły się oskarżenia, że administracja nam sprzyja i jest na naszych politycznych usługach. Poziom tych zarzutów to oczywiście dno i dwa metry muru. Poprosiłam o interwencję świadomie, bo sama nie mogę przyznawać ostrzeżeń na forum, jestem użytkownikiem jak każda inna osoba. I jak każda normalna osoba wchodzę na forum, aby dyskutować na poziomie, a nie w obrzydliwym rynsztoku oskarżeń. Gdybym sama odebrała dostęp, to cały sztab klakierów krzyczałby na cały głos, że blokuję opozycję. A ja powiem prosto – będę zgłaszać każdy przypadek łamania regulaminu na forum. Nieważne, czy to forum ogólne czy zamknięte i czy się to komuś podoba czy nie. Jestem człowiekiem i wymagam szacunku do mnie jako do człowieka, a nie jako do osoby z przeciwnej strony barykady politycznej. Te dwa pojęcia trzeba rozróżniać. Jeśli ktoś nie umie zachować się kulturalnie, dyskutować na poziomie, szanować rozmówcy jako człowieka czy w jakikolwiek inny sposób łamie obowiązujące nas zasady, będę to zgłaszać.

KAP: Kultura to jedno, a zdolność do pracy to drugie. Twierdzisz, że wszyscy muszą przywyknąć do szybkiego tempa prac. Myślisz, że nowi radni, którzy są w radzie po raz pierwszy, podołają zadaniu?

Nie wiem. Nie znam ich, większość z listy Oscypka widzę pierwszy raz w życiu i pierwszy raz mam z nimi do czynienia. Zaskoczył mnie natomiast Pan Robomurlok, który mimo że pierwszy raz w Radzie, sam wyszedł z inicjatywą i podjął się trudnego zadania analizy PKKK i poprawki tego dokumentu. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się więcej takich oddolnych inicjatyw, że nikt nie będzie czekał na gotowe. Nowi radni, to nowe umysły, świeższe spojrzenie, a tego brakuje w wielu radach. Na pewno niektórzy radni będą musieli nadrobić widoczne braki – zapoznać się przede wszystkim z obowiązującym w naszym księstwie prawem. Jego przeczytanie to absolutne minimum, jeśli chce się pracować w Radzie. Ale jak mówię: zapytaj mnie o to za miesiąc. Wtedy będziemy mogli ocenić, jak działają nowi radni z Oscypka i z Bez Nazwy.

KAP: Opozycja to Oscypek to Nowy Targ, a Nowy Targ to...

Miasto położone w Księstwie Krakowskim na geograficznym terenie Podhala.

KAP: … to kwestia buntów i konfliktów.

Możliwe, ale tylko dla grupki fanatycznych osób z obu stron barykady. Mam wrażenie, że całe Księstwo Krakowskie żyje w wielkich kompleksach – był kompleks Rebisa, kompleks Cylona, kompleks Akademii Krakowskiej, kompleks Burgrabiego, teraz jest kompleks Nowego Targu. To tylko te, które zaobserwowałam w ciągu ostatniego roku, gdy głębiej wsiąkłam w politykę. A na pewno w przeszłości było ich znacznie więcej. Tworzy się powoli też kompleks Krakowa. I mówiąc o kompleksie mam na myśli całkowitą fiksację na danym temacie, jakby osoby, które mu ulegają, nie mogły oddychać, bez odniesień do niego w każdej możliwej rozmowie, oczywiście odniesień negatywnych. Nie wiem i nie chcę wiedzieć, czy wynika to z zazdrości czy z chęci podsycania konfliktu, ale w obu przypadkach jest to chore zachowanie. Ktoś ma wyraźny interes w tym, aby budować mit konfliktu Nowego Targu. Nawet w radzie próbując dyskutować na różne tematy niezwiązane z NT, pojawiają się ciągle odniesienia do tego miasta. Chcemy wypowiedzieć nieaktualny przywilej królewski, który tylko ośmiesza nasze prawo – to zamach na NT! Chcemy powołać nową armię na miejsce rozwiązanej armii ex chorążego – to zamach na NT! Boję się zjeść potrawkę z owcy, bo zaraz wyskoczy karczmarz i powie, że to zamach na NT, bo owca pochodziła z podhalańskich pastwisk.

KAP: Więc wszystkiemu winien kompleks Nowego Targu a nie odwieczny konflikt?

Kompleks wynika z konfliktu. Z faktu, że kiedyś nie poszanowano prawa, bo uważano, że zdanie grupki osób jest od prawa ważniejsze, a potem je nagminnie łamano. Nowy Targ jest miastem Księstwa Krakowskiego a jego mieszkańcy takimi samymi ludźmi jak ci z Wolbromia czy Tarnowa. Nie są nadludźmi. Nie mają szczególnych praw i przywilejów. Nie są od nas lepsi, ani gorsi jako mieszkańcy – bo z zachowaniem zawsze jest różnie i wszędzie trafią się czarne owce. Owszem, niektórzy starają się tworzyć mit, że są lepsi i ważniejsi, starają się udowodnić, że znaczą więcej od kowala z Nowego Sącza czy botanika z Oświęcimia i że z tego względu mają mieć większe prawa i być traktowani jak święte krowy. Ale to są pojedyncze jednostki. W Krakowie też takich mamy, w Tarnowie takich mają, w Nowym Sączu, Oświęcimiu i Wolbromiu.

KAP: Dobrze rozumiem, że Twoim zdaniem to jednostki odpowiadają za konflikt?

W dużej mierze tak – jednostki go wywołały, jednostki go podsycają, bo najwidoczniej mają w tym jakiś interes. Dla jednych to okazja, aby trochę popluć jadem na forum, dla innych możliwość pokazania się szerszej publice. Kiedy ostatnio widziałaś dyskusję, która w pewnym punkcie nie nawiązała do tego miasta? Nawet w dyskusji o budowaniu władz na poziomie królestwa pojawił się wątek Nowego Targu. To nie jest fiksacja? Dla mnie to nie jest normalne i paraliżuje wszelkie inicjatywy. Bez względu na przyczynę, cel takiej fiksacji jest jeden: utrzymywać konflikt wiecznie żywy, nie dać o nim zapomnieć, bo wtedy zapomnieniu ulegną te jednostki. Przestaną być kojarzone jako przywódcy, prowodyrzy, przestaną być ważne, odejdą w zapomnienie, a nowe pokolenia nie będą o nich pamiętały. Chodzi wyłącznie o prywatne interesy. Nie o dobro księstwa, nie o dobro miasta, ani tym bardziej nie o dobro mieszkańców.

KAP: Więc co dalej z Nowym Targiem?

Może warto oddać głos nie jednostkom, ale tłumom i zapytać o to mieszkańców tego miasta. Tych, którzy spędzili tam rok, dwa, dłużej. Którzy znają jego kulturę, mieli okazję się w nią wkręcić lub wręcz przeciwnie, jest im obojętna. Czego tak naprawdę oczekują? A czego oczekują wolbromianie albo oświęcimianie? Co możemy zrobić dla krakowian albo tarnowian? Psia kostka, czemu wszyscy fiksują się na Nowym Targu, jak miast księstwa jest sześć?!

KAP: Ostatnia wojna pokazała, że nasze księstwo jest silne nie tylko dzięki mieszkańcom, ale i zawartym sojuszom.

Tak, to dwa fundamenty silnego organizmu – mieszkańcy, na których można polegać i sojusznicy, którzy zjawiają się w potrzebie. Albo sojusznicy, którzy na to miano nie zasługują. Poprzednia kasztelan i rada z pewnością wystosowała już podziękowania za pomoc, ale ja chciałabym podziękować czysto prywatnie. I Radzie Księstwa Mazowieckiego, i tym dzielnym wojakom, którzy przybyli walczyć z nami ramię w ramię. Mazowsze pokazało, że jest odpowiedzialnym sojusznikiem i jestem za to ogromnie wdzięczna. To uczy również w jakiś sposób pokory.

KAP: Pokory?

Podczas walk w Nowym Targu w karczmie jeden z nowotarżan powiedział, nawiązując do armii Noriela, z którą dzień wcześniej podeszliśmy pod miasto, że w żadnej wojnie nie da się zrekompensować nieudolnego dowództwa i że to zły dowódca przegrywa wojny, nie żołnierze. Podejrzewam, że próbował tym samym ośmieszyć Noriela i zmniejszyć morale naszego wojska. Ale teraz zaczynam się zastanawiać nad jego słowami, bo spójrz na to z tej strony: Księstwo Krakowskie miało w chwili konfliktu mobilną armię... no, powiedzmy że to była armia, pod dowództwem chorążego. A teraz pomyśl, że ta armia miałaby atakować mury miasta. Już nawet nie chodzi o prestiż, różnicę bonusów. Ten brak gwiazdek można było zrekompensować na inne sposoby, pakiety wojskowe, pełne uzbrojenie, maksymalna ilość żołnierzy. A teraz spójrz na potęgę doświadczenia, jaka przyszła z Mazowsza. I porównaj te dwie armie. Noriela i Jaro. Naprawdę, pokora to odpowiednie słowo.

KAP: Wojna się skończyła, a stan wyjątkowy trwa nadal. Co jest tego powodem? Kiedy stan nadzwyczajny się skończy?

Dwa czynniki. Pierwszy to unormowanie sprawy armii, która po ostatnich rządach jest jaka jest. Drugi to kwestia bezpieczeństwa, której nie mogę zdradzić publicznie. Zostały już podjęte działania, aby załatać dziurę, którą ujawnił ostatni konflikt. Kiedy się skończy? Na pewno nie we wrześniu.

KAP: Niektórzy wypominają, że to Mazowsze wygrało wojnę za Księstwo Krakowskie i że bez Mazowsza wojna trwałaby nadal albo jej losy potoczyłyby się zupełnie inaczej.

A co mają mówić? Że władze Nowego Targu popełniły szereg taktycznych błędów i zaledwie 4 dni wystarczyły, aby zdobyć miasto? Przegrani zawsze bronią się wszelkimi „ale” oraz „gdyby” i teraz jest tak samo. Nie każdy jest też w stanie docenić i szanować swojego przeciwnika, ale każdy przegrany szuka wymówek. Takie słowa mają jeden cel, próbę ośmieszenia Księstwa Krakowskiego, żołnierzy i wszystkich jego mieszkańców, próbę zrobienia z nich beznadziejnych ofiar losu, które przy pierwszym uderzeniu wołają o pomoc. Takie próby same w sobie są obrzydliwe, ale dla niektórych osób pozostają jedyną formą walki, na jaką ich stać. One nie godzą w Radę Księstwa, bo rady się zmieniają, ale we wszystkich tych, którzy złapali za miecze i walczyli za księstwo, za prawo, za jedność. Mazowsze użyczyło nam swojej armii z wysokim prestiżem. Doskonałego dowódcy i taktyka. Ludzi, którzy przybyli wraz z nim walczyć o naszą sprawę. Za to jesteśmy i będziemy wdzięczni, za to Mazowsze zasługuje na szacunek. To są fakty, po co to ukrywać albo tworzyć wokół nich jakieś propagandowe bajanie? Niektórzy tego jednak nie są w stanie pojąć, dla nich to niezrozumiałe, że za pomoc można podziękować i nie czuć się gorszym, kiedy się o nią prosi. Stąd te dziwne, śmieszne, ale i niestety trochę żałosne próby skłócenia mieszkańców.

KAP: Księstwo Krakowskie poradziłoby sobie samo?

Nie wiem. Na szczęście nie musieliśmy tego sprawdzać, bo dzięki pomocy sojusznika z Mazowsza udało się działania wojenne zakończyć... w dwa tygodnie? Wojna pokazała jednak i błędy, jakie popełniono z naszej strony. Teraz możemy je przeanalizować i w razie innego konfliktu już ich nie popełnić. To bardzo cenna wiedza. Poza tym jak mówiłam: siła sojuszy decyduje o sile księstwa. Nasze sojusze okazały się silne i to boli wszystkich przeciwników Księstwa Krakowskiego. Nie docenili sojuszy, nie docenili potęgi honorowego zachowania. Zabrakło im pokory.

KAP: Tobie nie zabraknie? Będziesz pokornym kasztelanem?

Pokornym tak, ale nie oznacza to, że dam sobie wejść na głowę. Niespełna kilka godzin po wyborze pewien osobnik już próbował mną manipulować, wysyłając list z fałszywymi w moim odczuciu gratulacjami i propozycją pomocy w zakresie prawa. Ale że pieniaczy ignoruję i się na nich nie oglądam, grzecznie tylko podziękowałam za gratulacje. Chyba ta eksplozja kultury go przeraziła, bo na razie mam święty spokój i nie zalewa mnie listami. Na forum już go zablokowałam dzięki fantastycznemu poradnikowi pana Cholewy (niestety chyba już zniknął, bo teraz nie mogę go znaleźć [poradnik, nie pan Cholewa – przyp. red.]), więc nie muszę czytać wypisywanych bzdur. Ale pokora stawia też inne warunki: trzeba mieć twardą rękę, twardy tyłek i twarde serce, a przy tym pozostać sobą.

KAP: I jesteś? Nadal tą osobą, która na forum wypowiadała się często bardzo emocjonalnie?

Nie, tamta dostała kopa w tyłek już dawno. W polityce mało kto ma odwagę powiedzieć, że się pomylił, że przeprasza. Spójrz na ostatni spór o regulamin prac rady. Sama udowodniłaś, co zostało zmienione i że jeden z anonimowych rozmówców kłamał i pluł się o nieistniejące zmiany. Przeprosił? Nie miał odwagi. Tutaj emocjonalność się nie sprawdza, bo ludzi nie obchodzą twoje emocje. Oni chcą efektów, realnych działań, czasem oczekują, że radny musi być jak zwykłe koło w trybiku – ruszać się wedle ustalonego mechanizmu, nie patrzeć w boki, nie kombinować, nie szukać zmian, nie naprawiać na siłę. I dobrze, bo ani płaczem, ani śmiechem nie zmieni się księstwa.

KAP: A czym się zmieni? Hasłami o pracy zamiast lenistwa?

Hasłami można wygrać wybory, a to i tak nie zawsze. Zamiast haseł – trzeba działać. Zamiast wypisywać elaboraty na forum – trzeba działać. Zobacz, kto wygrywa wybory, nie tylko do rady, ale i na stołek wójta: ludzie, którzy mają pomysł i konkrety. Którzy mówią prosto z mostu – zmienimy to, to i to, bo mamy już gotowe projekty ustaw. Przeprowadzimy takie i takie konkursy i turnieje w mieście, bo mamy już zebrane nagrody. A nie ludzie, którzy mówią, że „chcą” zmienić to, to i to, ale nie poczynili do tego żadnych przygotowań.

KAP: Bez Nazwy wygrało, bo miało konkretne rozwiązania a nie lanie wody?

Z pewnością był to jeden z powodów naszej wygranej.

KAP: I te konkretne rozwiązania zadziałają?

To pokaże czas, tak jak pokazywał na przykładzie dziesiątek rad przed nami i pokaże na przykładzie dziesiątek rad po nas. Może czasem będą to działania, które po miesiącu okażą się nieefektywne, bo ładnie wyglądają na papierze, a w rzeczywistości już nie bardzo. Czasem takie, które w danej chwili wydają się i są odpowiednie, ale po pół roku przestaną nimi być i wtedy znów należy je lekko zmienić i dostosować do zmieniającej się sytuacji. W większości zaproponowane rozwiązania się sprawdzają i działają bardzo długo. Nawet jeśli znajdzie się grupka, która zawsze będzie wszystko komentować i narzekać – z frustracji, strachu, że zostanie zapomniana, dla samej zasady komentowania i narzekania, z przekonania o własnej wielkości i nieomylności. Wiesz co mi się bardzo podoba w naszym systemie władzy? Że to nie ta narzekająca grupka ustala zasady, ale wszyscy mieszkańcy księstwa, którzy chodzą na wybory.

KAP: Ta grupka też chodzi na wybory i ma własny głos. Nieistotny?

W wyborach każdy głos jest równy, niezależnie od tego, ile elaboratów napiszesz na forum i ile jadu z siebie wylejesz. No, możesz mieć senatkę, ale to niewiele zmienia. Przed wyborami rozmawiałam z kilkoma osobami, nie tylko z Księstwa Krakowskiego, o naszym systemie prawa. I wskazywali na jedno: że niekiedy jest kompletnie nieżyciowe. Napisane lata temu, dostosowane do tego, co było lata temu, a nie patrzące w przyszłość. Może kiedyś coś działało, ale dzisiaj nie działa. I trzeba to zmienić, a nie bronić gniotów za wszelką cenę, bo „jestem tego autorem” albo „bo wprowadzono to za moich czasów”. Czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają i rzeczywistość się zmienia.

KAP: Jedne wybory wygrałaś, mimo że to Twoja pierwsza stworzona lista. Wcześniej byłaś zwykłą radną. Planujesz dalszą karierę polityczną?

Nie. Te dwa miesiące wystarczą, w połączeniu z poprzednią działalnością rady to wystarczająca dawka polityki. Nie chcę być kiedyś jednym z tych krzykaczy, który najwięcej jazgoczą, ale nie mają odwagi samemu zostać kasztelanem i pilnować prac rady... albo z kretesem przegrywają kolejne wybory. To o czymś świadczy, że mimo jazgotu nikt nie chce z nimi współpracować, ani ich wybierać na stanowiska. Nie chcę być takim hipokrytą. Po skończonej kadencji pędzę nad Bałtyk pływać z piratami. Może wrócę do Małopolski z papugą na ramieniu i opaską na oku.

KAP: Kasztelan piratem?

W Księstwie Krakowskim byli już kasztelanowie złodzieje, kasztelanowie ofermy, kasztelanowie widmo, kasztelanowie pijacy, więc czemu ma nie być kasztelana pirata? Poza tym wtedy już nie będę urzędnikiem, a drzwi do polityki będą zamknięte na siedem spustów. Nie chcę stać w miejscu, ciągle babrać się w politycznym bagnie i wysłuchiwać jęków tych samych osób. Przecież od tego można zwariować albo, nie daj Arysto! stać się dokładnie taką samą osobą. Renesansowy świat jest ogromny, daje wbrew pozorom mnóstwo możliwości. Można być piratem, można kasztelanem i wójtem, można żołnierzem i najemnikiem, można bandziorem i złodziejem, można spokojnym krawcem. Częścią z nich już byłam, częścią chcę dopiero zostać. Ważne, aby nie zatrzymać się na murze, którego nie da się przejść tak łatwo.

KAP: A co dla Ciebie jest takim murem?

Kiedyś była nim posada wójta. Dzisiaj... przykro mi, ale nie mogę publicznie zdradzać swoich słabości *śmiech*

KAP: Zabrzmiało co najmniej tak, jakbyś miała jakąś słabość na tle miłosnym...

Może tak, a może nie. Kasztelan ma na głowie tyle spraw, że te sercowe odchodzą na dalszy tor. Niemniej nigdy nie przykładałam szczególnej wagi ani do przynależności rodowej, ani do kwestii małżeństw. Ani tym bardziej szlachty. U nas zresztą ona już praktycznie nie istnieje. Mam wrażenie, że ludzie noszą swoje nazwiska z przyzwyczajenia, zupełnie zapominając, do czego zobowiązuje bycie szlachcicem.

KAP: Szlachta Małopolska nie istnieje? Dość odważne stwierdzenie jak na osobę, która do szlachty nie należy.

Tak uważam. Udowodnił to zresztą ostatni sejmik, na którym „oszałamiająca frekwencja” wręcz porażała. Udowadnia to z każdym dniem brak aktywności księżnej. Udowadnia to sama szlachta, która nie ma na siebie pomysłu i wegetuje. Nie wiem, może to jakaś odważna rada powinna wstrząsnąć szlacheckim światem w posadach, zburzyć wszystko do fundamentów, zaorać i zasiać nowe pokolenie szlachciców, skoro oni sami się sobą nie interesują?

KAP: Na przykład Twoja rada?

Moja, następna, jeszcze następna. Raczej jedna rada tego nie zrobi. Ale i nie dowiemy się, jeśli nikt nie spróbuje.

KAP: Chcesz orać armię, orać szlachtę...

Nie chcę orać szlachty, mówię tylko, że aby ją rozruszać, potrzeba radykalnych działań.

KAP: … co jeszcze jest do zaorania w Księstwie Krakowskim?

Mnóstwo pól uprawnych, które zaniedbano w czasie ostatniej wojny.

KAP: A poza polami?

Sama reforma armii to ogromna praca. Skończymy jedno, rozejrzymy się za drugim projektem. Część małych zmian już wprowadziliśmy lub wprowadzamy. Wielkie reformy wymagają czasu, a czas topnieje z każdym dniem.

KAP: Rada nie marnowała jednak czasu, gdy głosowała nad uchyleniem przywileju królewskiego.

Bo nie było na co go marnować. Przywilej powinien zostać dawno zniesiony, bo w swojej obecnej formie wyglądał co najmniej śmiesznie, zwłaszcza w kontekście powołania aktywnych Kanclerzy Księstwa Krakowskiego, którzy przejęli funkcje dyplomatyczne. Król-figurka nie jest nam potrzebny. Zresztą to też potwarz dla samego króla. Czasy pokazały, że w naszym księstwie instytucja takiego przywileju się nie sprawdziła ani w przypadku Cylona, ani Ktostakisobie. Już chyba lepiej sprawdziłyby się przywileje osobiste, przywileje dla osoby, nie dla stanowiska. Coś jak personalnie nadawany tytuł honoris causa na Akademii Krakowskiej.

KAP: Której jesteś jednym z dziekanów.

Owszem. Jak mówiłam – nie lubię stać w miejscu. A na Akademii można się uczyć dyskutować, można uczyć się zarządzać i przede wszystkim można uczyć się odpowiedzialności.

KAP: Albo zostać rektorem zamiast piratem...

Albo rzucić w podstępną redaktor kałamarzem *śmiech* Nie planuję kariery akademickiej, bo nie mam cierpliwości do wypracowań, jakie są tam często wypisywane podczas obrad senatu, nie mam cierpliwości do niektórych członków społeczności akademickiej, a słuchanie ich wypowiedzi tylko przyprawiałoby mnie o ból głowy. Obecny rektor miał na tyle dużo czasu, aby do tego przywyknąć, więc i doskonale sprawdzi się na tym stanowisku w czasie kolejnych kadencji. Ja jestem tylko skromnym doktorem, który powoli zdobywa kolejne umiejętności w systemie edukacji uniwersyteckiej.

KAP: I tym akcentem skończymy naszą rozmowę ze skromną panią doktor i pokorną kasztelan o twardym tyłku.

Tak, cała ja *śmiech*. Chciałam też pozdrowić wszystkich, którym udało się tu wytrwać. Macie u mnie piwo w krakowskiej karczmie!

Dla KAP - Glorhia

Cours

Product Price Variation
Loaf of bread 3.67 0.24
Fruit 7.78 0
Bag of corn 3.01 0.08
Bottle of milk 8.77 -0.13
Fish 17.56 0.12
Piece of meat 11.91 0.52
Bag of wheat 9.46 -0.02
Bag of flour 11.26 0.14
Hundredweight of cow 26.81 0
Ton of stone 10.75 0
Half-hundredweight of pig 14.11 0
Ball of wool 8.06 0
Hide 15.44 0
Coat N/A N/A
Vegetable 8.07 -0.03
Wood bushel 4.13 0.12
Small ladder 34.73 0
Large ladder 65 0
Oar 21.25 0
Hull 31.13 0
Shaft 7.1 0
Boat 91.56 0
Stone 6.38 0
Axe 150.44 3.75
Ploughshare N/A N/A
Hoe N/A N/A
Ounce of iron ore 10.75 0
Unhooped bucket 21.51 0
Bucket 34.31 -0.88
Knife 14.03 2.5
Ounce of steel 40.94 0
Unforged axe blade 78.13 0
Axe blade 92.5 0
Blunted axe 106.25 0
Hat 54.06 0
Man's shirt 87.81 0
Woman's shirt 96.03 0
Waistcoat 112.56 0
Pair of trousers 58.13 0
Mantle 240.44 0
Dress 210.63 0
Man's hose 57.81 0
Woman's hose 50.38 0
Pair of shoes 30.63 0
Pair of boots 66.13 0
Belt 41.94 0
Barrel 9.19 0
Pint of beer 0.89 0
Barrel of beer 76.25 0
Bottle of wine N/A N/A
Barrel of wine N/A N/A
Bag of hops N/A N/A
Bag of malt N/A N/A
Sword blade 88.75 0
Unsharpened sword 102.36 0
Sword 183.13 0
Shield 52.19 0
Playing cards 41.25 0
Cloak 177.38 0
Collar 79.75 0
Skirt 114.69 0
Tunic 200.63 0
Overalls 94.19 0
Corset 108.75 0
Rope belt 60.25 0
Headscarf 47.81 0
Helmet 150.75 0
Toque 38.75 0
Headdress 70.06 0
Poulaine 65.94 0
Cod 19.7 0
Conger eel 25.51 0
Sea bream 21.25 0
Herring 7.75 0
Whiting 10.88 0
Skate 7.63 0
Sole 19.75 0
Tuna 23.94 0
Turbot 9.5 0
Red mullet 15 0
Mullet 8 0
Scorpionfish N/A N/A
Salmon 18.88 0
Arctic char N/A N/A
Grayling 10.63 0
Pike 11.75 0
Catfish N/A N/A
Eel 17 0
Carp 10.12 0
Gudgeon 10.7 0
Trout 10.63 0
Pound of olives 11.33 0
Pound of grapes 6.13 0
Sack of barley 17 0
Half-hundred weight of goat carcasses 7.5 0
Bottle of goat's milk 15 0
Tapestry 91.88 0
Bottle of olive oil 147.5 0
Jar of agave nectar N/A N/A
Bushel of salt 7.75 0
Bar of clay 2.06 0
Cask of Scotch whisky 81.25 0
Cask of Irish whiskey 88.06 0
Bottle of ewe's milk 15.38 0
Majolica vase N/A N/A
Porcelain plate N/A N/A
Ceramic tile N/A N/A
Parma ham 75.94 0
Bayonne ham 47.5 0
Iberian ham 42.38 0
Black Forest ham 47.5 0
Barrel of cider 45.94 0
Bourgogne wine 61.25 0
Bordeaux wine 51.88 0
Champagne wine 100.83 0
Toscana wine 27.5 0
Barrel of porto wine 113.63 0
Barrel of Tokaji 78.38 0
Rioja wine 72.5 0
Barrel of Retsina 70.5 0
Pot of yoghurt 65.63 0
Cow's milk cheese 20.94 0
Goat's milk cheese 52.5 0
Ewe's milk cheese 63.85 0
Anjou wine 28.75 0
Ewe carcass 24.38 0
Mast 485 0
Small sail 131.25 0
Large sail 1023.89 0
Tumbler of pulque N/A N/A
Jar of pulque N/A N/A